Jest połowa stycznia, srodek zimy, właściwie całkiem na razie nie podobnej do zim w naszym klimacie.
Mrozów "trzaskających" na dobrą sprawę niemal nie było do tej pory i pewnie całe szczęście bo ta notka powstałaby pewnie jeszcze w listopadzie minionego roku.
To oczywiście nie jest żadną istotną informacja dla Polskich Kolei gdyż robią wrażenie zaskoczonych "obrotem sprawy"... Całymi dekadami śmialiśmy sie z drogowców których zaskakuje zima w zimie, ale widzę, że panowie z PKP nie dość że są zaskoczeni zimą to jeszcze zaskoczeni są wściekłością pasażerów, którzy przestali w niegrzewanym składzie mroźne nocne godziny bez jakiegokolwiek wsparcia czy pomocy.
""Totalny chaos, brak wyobraźni i odpowiedzialności", "Stanęliśmy w polach, wyłączyli ogrzewanie, ani picia ani jedzenia, nikt się nami nie interesował" - żalą się pasażerowie, którzy w poniedziałek, podczas nocnej podróży utknęli w nieogrzewanych pociągach."
"Sorry, taki mamy klimat" - mówi minister Bieńkowska i kontynuuje tymi słowy: "Absolutnie nie dam sobie powiedzieć, że dziś stało się coś strasznego."
...tak Pani Bieńkowska, nic sie nie stało...
- 2 pociągi utknęły, ale 3998 dotarło do celu.
"Masztalskiego przywożą po wypadku do doktora.
- Jakże tam, panie dochtorze, wszystko ze mną w porządku?
- Taaak, spokojnie! Nic strasznego się nie stało! Jedna rana jest stanowczo śmiertelna, ale inne dadzą się wyleczyć..."
Tymi słowy również minister Arłukowicz mógłby dziś powiedzieć:
- tylko 2 dzieci zmarło przed porodem, a przecież 3998 się urodziło zasadniczo zdrowych!
Ministra Bieńkowska potwierdza tym samym, iż kompletnie nie rozumie problemu i butą swoją próbuje przykryć obnażającą się zgniliznę kadrową i mizerię kompetencyjną w podległym resorcie, oraz jałowość swoich zapewnień i obietnic poprawy kondycji PKP...
Tymczasem przy tak litościwej zimie jaką mamy w tym roku, spadek temperatury do raptem -6 stopni powoduje chaos i brak kontroli sytuacji, obnaża tym samym fatalny stan przygotowania infrastruktury do zimy, która w kalendarzu rozpoczęla się już miesiąc temu (choć zwykle zaczyna się jeszcze wczesniej), obnaża brak jakiegokolwiek zarządzania kryzysowego, obnaża bierność i nieróbstwo odpowiedzialnych za taki stan rzeczy dyrektorów i osób odpowiedzialnych.
Porażająca jest owa buta ministry B., bo za nią ukryć próbuje konieczność wyciagnięcia konsekwencji i próbę zachowania status quo - zrzucając po barejowsku wine na klimat...
"Pani kierowniczko, ja to wszystko rozumiem… Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima to musi być zimno, tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury!"
Blamażu dopełnia SORRY wypowiedziane przez odpowiedzialnego za beznadzieję na PKP ministra, który mówi jak do "Wieśka spod trzepaka" jakby niechcący mu krzywą nóżką kapsle od butelek zgniotła...
Ludziom, którzy jadą pociągiem nie dla przyjemnosci ale z koniecznosci, należy się więcej szacunku i empatii, bo to nie jest chołota z dolin społeczncyh którym wystarczy postawić pół litra i powiedzieć: SORRY, NIC SIE NIE STAŁO...
Na pewnych stanowiskach wymagana jest ogłada, kultura (również językowa) i POZIOM, który przynależny jest danemu stanowisku i ludziom z klasą...
Wystarczyła jedna kryzysowa sytuacja, by jak domek z kart rozsypała sie cała PRowa piramidka mająca na celu po raz n-ty, setny, kolejny wmówić ludziom że jest dobrze a nawet nienajgorzej jest, wmówić, ze zaraz będziemy 20 potęgą światową... (za PRLu juz byliśmy "wyżej") i będziemy bogaci jak ta lala...
Jest bowiem w Polsce wciąż tak liczne stado baranów, które wierzy, że tak musi byc "..bo jest zima..." i -6 stopni, to musi zamarznąć.
Wszak nie chodzi o to, by minister czy odpowiedzialna osoba przeciwdziałała problemom, rozwiązywała je gdy się pojawią, czy myslała odrobine naprzód...starczy że stwierdzi jaka jest pora roku i jaki mamy klimat.
Zupełnie jak z dziurami w ulicahc - po co je naprawiać skoro można postawić odpowiedni znak drogowy który mówi niczym ministra Bieńkowska: Sorry, tu są dziury.
"SORRY, taki mamy klimat" - sorry, nie potrzebujemy CIe, bo bez Ciebie bedzie tak samo, bo taki mamy klimat.
