Wayne G Wayne G
490
BLOG

Fail of the year, czyli rykoszet Przybyła

Wayne G Wayne G Polityka Obserwuj notkę 8

Nikomu zasad rosyjskiej ruletki nie musze przypominac. Reguły są proste. Ten kto obrócił bębnem rewolwera nieszczęsliwie tak, ze w lufie znalazł się nabój - odpada z gry. Na zawsze.

Ale nie prokurator Przybył. On wie jak ominąć zasady. Byc może już dotarło do niego, ze niestety nie uniknął rykoszetu.

 

"Otworzyłem okno w swoim gabinecie i strzelałem w jego kierunku, żeby uniknąć rykoszetu. Lufę pistoletu włożyłem sobie do ust" - twierdzi pułkownik Przybył.

Zaiste niezwykła to troska samobójcy...wszak, gdyby zdarzył się rykoszet, to mógłby samobójcy zrobić  krzywdę jakąś, na przykład śmiertelnie go drasnąć.

Prosze sobie wyobrazić zdesperowanego samobójcę, który nie mogac dłużej udźwignąc psychicznego ciężaru prowadzonych poważnych śledztw i ujawnianej korupcji, porywa sie w akcie desperacji na samobójczy krok i chwytając swoją broń wkłada ją sobie w usta i pociąga za spust.

A teraz wyobraźmy sobie, że ów samobójca chwile przed oddaniem strzału martwi sie o rykoszet, który, nie wiem jakie mógłby miec dla niego znaczenie w takiej chwili, mógłby go np. śmiertelnie zranić...

Doprawdy fascynujące.

Czekam więc az ktos publicznie to zauważy ale i zwróci uwage też np. na brak jakiegokolwiek śladu postrzału w okolicy okna.

Obserwując do tego zachowanie osób, które po odgłosie strzału przez długą chwilę po energicznym otwarciu drzwi nieszczególnie się spiesza, a skoncentrowane sa głównie na dobrych ujęciach, przy frapującej, zaskakujacej ciszy jaka towarzyszyła temu "z założenia" tragicznemu zdarzeniu, dochodzę do wniosku, ze ta akcja trąca marną ustawką, miernym teatrem jednego aktora, tragifarsą niskich lotów, odegraną bez szczególnych aktorskich fajerwerków. Oscara niestety nie bedzie. Mógł chociaż ktoś przez chwilę Matkę Boską wzywać, lub chociaż wołać o pomoc. Dziennikarze, jakby w myśl scenariusza wchodzą, biorą swoje sprzęty i uwieczniają, uwiarygadniają odpowiednimi ujęciami. W tv poźniej tak obrobione, by nie było widac, że to dość naciągane było i niewiarygodne.

Obawiam sie równiez, analizując dziś na chłodno, komunikaty podawane przez dziennikarzy bezposrednio po zdarzeniu - że przynajmniej co niektórzy włączyli sie w tę swoista maskarade.

Skąd takie wnioski?

Pierwsze relacje dziennikarzy z miejsca zdarzenia mówiły o samobójstwie.
Kolejne o tym, ze prokurator jednak ma wyczuwalne tętno i przeżył próbę samobójczą.
Potem,ze został odwieziony do szpitala.
następnie, ze żyje i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo,
później, że jest przytomny,
ale ma obrażenia twarzoczaszki (!)
następnie że to obrażenia w obszarze policzka,
a dziś juz nawet potwierdzenie, ze nie ma uszkodzeń kości - co oznazca, że nie tak naprawdę nie odniósł żadnych obrazeń rzeczonej "twarzoczaszki".

Taka była w przybliżeniu kolejnośc pojawiających się w mediach komunikatów.

Wrócmy teraz ponownie do leżącego w gabinecie prokuratora Przybyła.
Prokurator po oddaniu strzału (jak pokazuje nagrany materiał być moze juz w pozycji półleżącej) dziurawiąc sobie raptem policzek nie powinien nawet upaść, wszak to rosły chłop, żołnierz, sprawny strzelec, wybuchy mu nie straszne....a uszkodzenie tkanki miękkiej na policzku nie skutkuje bynajmniej utratą przytomności. Ale załóżmy nawet na te okolicznosc jakiś szok, może jakieś ogłuszenie posthukowe, haust dymu połkniety w momencie strzału a nawet zaburzenie funkcji błędnika odpowiedzialnego za równowagę - to taki rosły meżczyzna nawet gdyby upadł - nie straciłby przytomności i nie udawałby martwego.
Ten jednak nie dawał oznak życia.

Dziennikarze zaś widząc człowieka, z raptem dziurą w policzku, puszczają w obieg informacje najpierw o smierci prokuratora, potem o tym, ze wykryto u niego tętno, o resuscytacji, poważnych obrazeniach .... by na końcu przekazac publicznie iż prokurator tak strzelił sobie w usta, że kuriozalnie chybiając nabawił się powierzchownych obrażeń, nawet nie uszkadzając żadnej kości - ani jarzmowej, ani żuchwy.
Z samobójstwa, przez nieudaną samobójczą próbę, powierzchowne obrażenia dochodzimy do punktu w którym należałoby zadać pytanie - co to do cholery jest?  Profesjonalny strzelec, zawodowy wojskowy, żołnierz wojska polskiego...czy kolejny nieudacznik, patałach, jakich pod rządami Tuska w Polsce objawiają się setki, tysiące?
Ano zaiste - w brytyjskim serwisie informacyjnym informacja o próbie samobójczej Przybyła znalazła się w kategorii "WEIRD NEWS". Tyle w kwestii powagi sytuacji...

Kolejna rzecz która budzi moje wątpliwosci to kierunek oddania strzału, kierunek i sposób upadku "niedoszłego samobójcy".
Jak w przytoczonym na początku notki cytacie prokurator oznajmia, iż otworzył okno i strzelał w jego kierunku, by uniknąc rykoszetu, a strzelał w usta - to oznaczałoby iż stał plecami do okna. Jak już wiemy, ktos dotknął klamki, co tak spłoszyło zawodowego żołnierza, że ten podskoczywszy z napięcia koszmarnie chybił i "z linii bramkowej nie trafił do bramki" i zamiast strzelić gola na dobra sprawę musnął lekko słupek, czyli miast odebrać sobie życie - raptem skaleczył sie w policzek. Prokurator trzymając broń prawa ręką strzelił sobie jak mówił "w pospiechu" od wewnatrz w lewy policzek. Na ścianie pod godłem, na hipotetycznej linii strzału nie ma jednak najmniejszego sladu, a powinny być przynajmniej ślady krwi, o ile nie slad po kuli, ale to nie koniec - pójdźmy dalej.
Prokurator "tracąc rzekomo przytomność" osunął się, upadł na brzuch, twarzą do podłogi... ale o tyle dziwnie, że nie prostopadle do okna, jak powinien (przywołując bodaj z filmów sceny upadającego na kolana, do przodu, konającego), gdyby rzeczywiscie stał do okna tyłem - ale upadł wzdłuz sciany tak, jakgdyby stał do okna lewym bokiem.
To jednak oznaczałoby, że mówiąc o tym, iż celował w okno, stał w rzeczywistosci do niego bokiem  i świadomie celował w policzek a następnie, co widac na krótkim filmiku z momentem strzału, natychmiast upadł na podłogę do przodu, na brzuch, bez żadnego zachwiania się na bok czy żadnego piruetu,  udając martwego, zalewającego się krwią.
Twierdzę "udając", bo rana po przejściu kuli przez tkankę miekką policzka nie jest śmiertelną, zwłaszcza, że kula nie omsknęła sie nawet po kości - co wiemy juz z dzisiejszych komunikatów ze szpitala, zatem nie mogła nawet bodaj uderzeniem w kość wywołać wstrząsnienia mózgu i utraty przytomności.

Podawane wczoraj przez dziennikarzy dramatyczne komunikaty miały, wyglada na to,  ten spektakl uwiarygodnić nadając mu niezwykle tragiczny  charakter i wymiar, podkreślając bardzo złą atmosferę wywołaną przez Prokuraturę Generalną i Prog.Gen Seremeta, o naciskach na PW i prowadzacych smolenskie sledztwo i wielki dramat honorowego wojskowego...

Tymczasem dziś widać, że skrojono żałosne widowisko, a spomiędzy grubych nici, wyziera obraz marnej ustawki, cynicznej gry prokuratorów wojskowych w konflikcie między prokuratoriami, uciekających się do żenujących teatrzyków, fałszywych bohaterów i zupełnego braku honoru, honoru Żołnierz Wojska Polskiego.

I ta refleksja towarzyszy mi już nieustannie, gdy czytam kolejne niusy jak choćby o tym iz prokurator zostanie przewieziony do innego szpitala. Rozumiem, ze w Poznaniu nie potrafią zaszyc rany na policzku...


O ile było to wszystko dla mnie zastanawiające jeszcze wczoraj, o tyle dziś budzi to już mój niesmak, ale przede wszystkim poważne watpliwości zarówno co do wiarygodności PW i reprezentującyh ją prokuratorów, jak również co do intencji prowadzonych przez nich działań.

Wnioski które nasuwają się same stawiają ich w niezwykle niekorzystnym świetle, zwłaszcza w kontekscie skandalicznie prowadzonego sledztwa smolenskiego, zarzutów o wielokrotne łamanie prawa i o inwigilację dziennikarzy  zainteresowanych postępem tegoż śledztwa, jak i próby rzucenia przez nich cienia na prokuraturę generalną i Prokuratora Generalnego Seremeta.

W moim odbiorze prokurator Przybył skutecznie popełnił samobójstwo. Poprzez rykoszet - medialny. Jest skonczony i skompromitowany. Zakończył swoje życie wysokopostawionego prokuratora.

Po takiej kompromitacji honorowy żołnierz wiedziałby co zrobić.
I ręka by mu się nie omsknęła.

...ale kto po 10.04.2010r. mówi jeszcze o honorze?...


 

Wayne G
O mnie Wayne G

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka